Półmetek obozu w Kowalewie
Dzień rozpoczął się od pobudki o godz. 8, choć byli i tacy, którzy chcieliby pospać dłużej. Na śniadanie większość z nas zjadła płatki z mlekiem i kanapki z nutellą. Następnie musieliśmy poukładać swoje rzeczy w salach. Nieubłaganie nadeszła godzina 10 i starsza grupa musiała zmagać się z nowymi wyzwaniami języka angielskiego. Ale „nie taki diabeł straszny, jak go malują” i udało się ułożyć drużynową piosenkę.
Młodsi uczestnicy obozu pełni zapału rozwijali swoje zdolności piłkarskie w sali gimnastycznej pod czujnym okiem pana Adama. W południe wielka radość i wielka zabawa na pobliskiej pływalni. Ale nie wszyscy mogli relaksować się w wodzie, gdyż pani Małgosia zabrała grupę II na język angielski.
Kolejna grupa i kolejna piosenka, dobrze, że melodia łatwo „wpada w ucho”. Obiad został zjedzony z apetytem. Najpierw krupnik, a na drugie danie ziemniaki, kotlet mielony i pyszna surówka. Hurrraaaa!
Cisza poobiednia trwała tylko 10 minut, gdyż wybraliśmy się na pocztę. Po powrocie młodsza grupa poszła popływać, a „starszacy” ćwiczyli podania i strzały na bramkę. Wszystkie atrakcje sportowe spowodowały, że na kolację wpadliśmy „głodni jak wilki”. Ucieszyliśmy się z zapiekanek i parówek z serem.
Po kolacji grupa I ruszyła na kolejny trening, a młodsi kontynuowali rozgrywki w tenisie stołowym. Jednak nic nie mogło przyćmić naszych emocji sportowych, które przyniósł mecz polskiej reprezentacji w piłce ręcznej. W przerwie między połowami meczu zdecydowaliśmy się na szybki prysznic – prawdę mówiąc był to warunek, byśmy mogli obejrzeć drugą połowę meczu. Końcowy wynik: 31:25 dla Polaków. NASI GÓRĄ!!!
Wieczorem modliliśmy się o zdrowie dla każdego z nas, w sposób szczególny pamiętając o Ignasiu, który z powodu choroby musiał nas opuścić. Dlatego chcielibyśmy skierować kilka słów do naszego kolegi „Ignaś, wracaj szybko do zdrowia, gdyż w pierwszy dzień po feriach chcemy grać z Tobą mecz”.